|
Dość
często zdarza się słyszeć, że żywienie optymalne nie jest żadnym
nowym odkryciem, lecz jedną z diet znanych w różnych krajach pod
nazwiskami innych autorów. Jako przykłady wymienia się amerykańską dietę
dr. Atkinsa, która rzeczywiście zbliżona jest do optymalnej oraz francuską
dr. Montignac. Twierdzenie o tożsamości tych modeli żywienia pochodzi z
reguły, z ust laików, którzy najczęściej nie znają żadnej z nich.
Ponieważ na łamach miesięcznika omówiona została już metoda Atkinsa
warto przyjrzeć się również zaleceniom francuskiego dietetyka.
Sam autor w przeciwieństwie do wielu twórców diet jest lekarzem i dlatego
znane mu są podstawowe prawa biochemii i fizjologii. Dr Montignac nie jest
jednak i nigdy nie był klinicystą, a karierę od początku związał z
firmą farmaceutyczną, gdzie piastował funkcje kierownicze. Do opracowania
modelu żywienia skłoniła go własna nadwaga, spowodowana częstymi
wizytami w restauracjach, które były konieczne ze względów zawodowych.
Swoje poszukiwania oparł o wiedzę wyniesioną ze studiów oraz własne
obserwacje. Autor spostrzegł zależność mniejszej zachorowalności swoich
rodaków na choroby układu krążenia ze sposobem ich odżywiania, które
obfituje w masło, oliwki i pasztety. Jednocześnie Francuzi unikają takich
rzeczy jak kanapki z dżemem czy płatki śniadaniowe. Zjawisko to nazywa się
fenomenem kuchni francuskiej. Dlatego dieta Montignaca skierowana jest głownie
do jego rodaków, którzy z różnych powodów stołują się poza domem.
Oprócz zaleceń dietetycznych autor radzi również jak zachować się w
czasie służbowych obiadów, rautów czy wizyt, aby odmowa zjedzenia
pewnych potraw, nie była potraktowana jako afront.
Na czym zatem polega metoda Montignac?
Pierwszym spostrzeżeniem autora jest to, że na wadze nie przybieramy,
dlatego, że jemy zbyt dużo, ale jemy źle. Aby wprowadzić czytelnika do
tematu, przedstawia najpierw podział substancji odżywczych na B, T, W,
witaminy, składniki mineralne i wodę. Szczególnie dużo miejsca poświęca
węglowodanom, które mają według niego największe znaczenie w
patogenezie otyłości i chorób układu krążenia. Swój podział cukrów
opiera na indeksie glikemicznym C J G czyli ich zdolności do podwyższania
poziomu glukozy we krwi. Wysoki JG powoduje, że po zjedzeniu potrawy
zawierającej dany cukier, stężenie glukozy znacznie wzrasta, co
doprowadza do większego wyrzutu insuliny. Dobre węglowodany to te, które
mają niski wskaźnik np. warzywa, soja, fruktoza, czekolada, owoce, ciemne
pieczywo. Również tłuszcze pokarmowe dzieli na dobre i złe w zależności
od zdolności podnoszenia poziomu cholesterolu. Za dobre uznaje tłuszcze roślinne,
zwierzęce natomiast należą do szkodliwych, ponieważ po ich zjedzeniu
niebezpiecznie wzrasta stężenie cholesterolu we krwi. Jeżeli chodzi o białka
autor zauważa, że pełny skład aminokwasowy zawierają jedynie białka
zwierzęce, ale zaleca zjadanie zarówno produktów pochodzenia roślinnego,
jak i zwierzęcego, tak, aby dieta była zrównoważona.* Powinno się
dostarczać około 1 g B/ kg m.c. - dla dorosłych, a nieco więcej dla
dzieci w czasie wzrostu. Jako bardzo ważny składnik diety zalecany jest również
błonnik, który przyśpiesza perystaltykę jelit i chroni przed wieloma
chorobami. Należy spożywać go w ilości 40 g/dobę, podczas gdy średnia
podaż wynosi niewiele ponad 10 g/dobę. Ważnym elementem teorii dra
Montignac jest odrzucenie mitu kalorii, który od pół wieku kształtuje
nawyki żywieniowe. Autor omawia historię amerykańskich lekarzy Newburgha
i Johnstona, którzy w 1930 r ogłosili swoje odkrycie, a po dalszych
badaniach odżegnali się od niego. 5 lat, które upłynęło od tego czasu
spowodowało przyjęcie się w nauce ich teorii. Do tej pory powszechnie
przyjmuje się, że otyłość jest spowodowana zbyt kaloryczną dietą.
Autor wyjaśnia, że po zmniejszeniu ilości kalorii w pożywieniu człowiek
przyzwyczaja się do tego, a ponowne ich zwiększenie powoduje odkładanie
się nadmiaru - efekt jo-jo.
Za przyczynę otyłości uznaje się nadmierne wydzielanie insuliny
spowodowane podażą "złych" węglowodanów, zwłaszcza z tłuszczami,
czego kategorycznie zabrania, ponieważ przetwarzane są na glikogen, nadwyżka
lipidów odkłada się. Złe odżywianie jest również przyczyną miażdżycy,
ponieważ 70% cholesterolu we krwi pochodzi z cukrów wytwarzanych w wątrobie,
a tylko 30% z tłuszczów pokarmowych. Autor zaleca spożywanie tłuszczów
nienasyconych, które działają przeciwmiażdżycowo, a znajdują się np.
w rybach.
Czynnikiem wpływającym na układ krążenia jest również alkohol, który
spożywany w znacznych ilościach jest przetwarzany na glukozę i zwiększa
wydzielanie insuliny. Wino wypijane z umiarem na wpływ korzystny, ponieważ
podnosi poziom HDL.W celu ułatwienia stosowania swojej metody mającej na
celu utratę nadwagi oraz zachowanie zdrowia Montagnac podaje zalecenia na 2
etapy.
Etap 1:spadek masy ciała - trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy, czyli
do czasu osiągnięcia masy należnej.
Ogólne zalecenia to:
. Eliminacja cukru i miodu (dopuszczalny słodzik) . Rezygnacja za pieczywa
(dopuszcza ewentualnie ciemne i tylko rano) . Odstawienie produktów
skrobiowych (wysoki IG) . Odstawianie ryżu i kukurydzy, makaronów (zwłaszcza
z białej maki) . Ograniczenie owoców (również soków) - można je spożywać
same i zawsze ze skórką . Całkowita rezygnacja z alkoholu i kawy, gdyż
kofeina zwiększa wydzielanie insuliny.
W tym etapie zalecane są dwa etapy śniadań:
1. beztłuszczowe - owoce, chleb pełnoziarnisty, odtłuszczony twarożek,
odtłuszczone mleko, słaba herbata bez cukru
2. bezwęglowodanowe - jaja, boczek, szynka, ser. Obiady należy tak
komponować by zawierały białko i tłuszcze + błonnik np. ryby lub mięso
z warzywami. Kolacja powinna zawierać białko i tłuszcze (ryby, jaja) lub
produkty zawierające dobre węglowodany (brązowy ryż, warzywa).
Etap drugi - utrzymanie masy ciała - ma już obowiązywać cale życie.
Podstawowe zasady to:
. nadal eliminacja cukru i miodu . zjadanie chleba tylko pełnoziarnistego i
tylko do śniadania z niewielka ilością tłuszczu . skrobia pozostaje
wyeliminowana . owoce zjada się tylko na czczo . dopuszczalne są desery .
kawa nadal zakazana . nie należy łączyć złych węglowodanów z tłuszczami
. nie pić do posiłku ponieważ rozcieńcza to soki trawienne i pogarsza
wchłanianie . należy wybierać produkty zawierające dobre lipidy
(margaryna zamiast masła)
Dość dużo miejsca autor poświęca zaletom wina, zwłaszcza czerwonego,
które można spożywać w drugim etapie do 0,5l / dobę. Wino, ma według
niego działanie "cudowne" na zdrowie i powołuje się na cytaty
wielu znanych postaci historycznych miedzy innymi Hipokratesa. Również
bardzo zdrowa jest czekolada, ale zjadana na czczo. Dr Montignac nie jest
zwolennikiem uprawiania sportu w celu utraty wagi. Uważa, że wysiłek
fizyczny powoduje jedynie zużycie rezerw glikogenu pozostawiając tłuszcze.
Długotrwale uprawianie sportu wskazane jest w sposób umiarkowany przy
odpowiednim zbilansowaniu diety.
Analizując zalecenia Dr Montignaca w pierwszej kolejności rzuca się w
oczy, że adresatem jest osoba uzależniona zawodowo od spożywania posiłków
w rozmaitych restauracjach. Autor odwołuje się często do kart
egzotycznych lokali i podaje co można z nich wybierać tak by nie wzbudzać
zainteresowania współbiesiadników. Radzi np. by w pierwszym etapie udawać,
że pije się wino ponieważ odmowa mogła by być poczytana za nietakt lub
kłaść ułamane pieczywo na boku talerza i go nie jest co dla polskiego
czytelnika musi wydać się śmieszne. Przeniesienie prawie całej diety na
grunt restauracji, może być dla niektórych osób utrudnieniem choć
oczywiście można ja stosować w domu.
Podstawą stworzenia metody było oparcie jej na mechanizmie działania
insuliny. Autor słusznie zauważył że zarówno otyłość jak i wiele
chorób spowodowanych jest wysokim wydzielaniem tego hormonu co jest
konsekwencją stosowanej diety. Głównym założeniem dr. Montignaca jest
redukcja wydzielania insuliny poprzez zmniejszenie podaży cukrów o wysokim
IG. Dr Montignac dostrzega, że największe szkody w zdrowotności wywołuje
zwiększające się spożycie cukru. Twierdzi nawet ze powoduje on więcej
szkód niż alkohol i narkotyki razem wzięte, z czym można oczywiście się
zgodzić.
Choć dieta ta znacznie rożni się od żywienia optymalnego, to łatwo
zauważyć, że w pierwszym etapie wyeliminowana zostaje większość
produktów, których nie jada się na żywieniu optymalnym, w związku z
czym znacznie spada ilość zjadanych węglowodanów, co samo w sobie musi
przynieść efekty. Rezygnacja ze złych węglowodanów wpływa na całkowite
zmniejszenie ich spożycia i redukuje wystąpienie chorób układu krążenia.
Przyjęcie IG jako jedynego wskaźnika doboru węglowodanów nie jest jednak
dobrym rozwiązaniem ponieważ nie decyduje o ich spożytej ilości. Nadmiar
węglowodanów, nawet tych o niskim IG i tak wymaga zwiększonego
wydzielania insuliny. Sama klasyfikacja cukrów tez nie jest doskonała bo
nie bierze pod uwagę losów poszczególnych cząsteczek po wchłonięciu.
Fruktoza np. ma bardzo niski IG ale tylko dlatego ze jest prawie w całości
przetwarzana na tryglicerydy w wątrobie, co przyspiesza wyrzut insuliny
prowokowany przez glukozę, a oba cukry występują w pokarmach zazwyczaj
razem. Dość poważnym błędem w metodzie jest uznanie za złe tłuszczów
nasyconych gdyż powodują wzrost poziomu cholesterolu. Zresztą sam autor
pisze w kilku miejscach że to cukry są za to odpowiedzialne. Tłuszcze
zwierzęce nie są również odkładane, jeśli zjada się je z węglowodanami.
Są one doskonałym źródłem energii i w tym celu są wykorzystywane przez
tkanki, natomiast nadmiar cukrów ulega przetworzeniu na tłuszcze i
zmagazynowaniu.
Zalecanie przez dr. Montignaca w zasadzie pokrywa się z obowiązującymi
zaleceniami dietetycznymi. Błonnik, jako substancja całkowicie niestrawna
nie jest człowiekowi praktycznie potrzebny, a w nadmiarze może okazać się
szkodliwy. Obecnie coraz częściej pojawiają się doniesienia o jego
rakotwórczym działaniu. Eliminacja kofeiny z diety nie jest oczywiście
szkodliwa, jednak nie można się zgodzić aby pobudzała ona wydzielanie
insuliny. Co prawda kofeina może powodować nieznaczne podniesienie glukozy
ale nie wiąże się to z wyrzutem hormonu trzustkowego. Zalecenie spożywania
wina, nie ma w zasadzie uzasadnień fizjologicznych. W cytatach znanych
lekarzy można znaleźć wzmianki o cudownych właściwościach prawie każdego
przedmiotu ale nie zawsze musi to mieć uzasadnienie w rzeczywistości. Sam
alkohol w małych ilościach nie jest szkodliwy i może korzystnie wpływać
na krążenie. Do trawienia alkoholu potrzebne są pewne ilości insuliny,
jednak wbrew temu co mówi Montignac nie ulega on przetworzeniu na glukozę
lecz aldehyd octowy. Rzeczywiście niekorzystny wpływ ma za to cukier występujący
w napojach alkoholowych takich jak piwo. Błędne jest również twierdzenie
autora, że sport nie obniża masy ciała. Długotrwały wysiłek fizyczny
zmusza organizm do uwolnienia materiałów zapasowych jakimi są tłuszcze
tkankowe. Wystarczy przyjrzeć się sportowcom by zauważyć, że mają
zazwyczaj szczupłe sylwetki. Innym przykładem może być polski polarnik
Kamiński, który maszerując przez biegun traci kilkanaście kilogramów
mimo że zjada 6000 - 8000 kcal na dobę. Podsumowując należy stwierdzić
że dieta dr. Montignaca zawiera bardzo ważny element jakim jest
ograniczenie spożycia węglowodanów, jednak nie można porównywać jej z
żywieniem optymalnym.
Większość diet ograniczających ilość kalorii i produktów pochodzenia
zwierzęcego jest wysoce szkodliwa, co również zauważa autor, ale
zalecanie przez niego ograniczenie spożywania tłuszczów zwierzęcych nie
może być polecane. Stosowanie powyższej metody może w wielu przypadkach
skutkować spadkiem masy ciała, ale nie doprowadzi z pewnością do
wyleczenia chorób uznawanych za nieuleczalne.
Lek. med. Przemysław Pala
|
|