|
Rozmowa
z Markiem Chylińskim, redaktorem naczelnym "Dziennika
Zachodniego",który zapoczątkował rzetelne publikacje na temat żywienia
optymalnego na łamach prasy.
Niektórzy twierdzą, że o żywieniu optymalnym nic nowego nie da się
powiedzieć, pan pisze nową książkę "Dieta idealna -dieta
optymalna". Skąd taki tytuł?
- Jest to jeszcze tytuł roboczy, choć myślę, że taki zostanie, gdyż
został już zaakceptowany. Optymalni i osoby przekonane do tego modelu żywienia
naprawdę tak uważają. Bo co to znaczy "dieta optymalna" -
najlepsza! Czyli idealna. Model żywienia, który nie zakłada tak na dobrą
sprawę żadnych wyrzeczeń i jest bardzo zdrowy. W książce, którą
przygotowuję znajdziemy dowody na to, że dieta optymalna działa.
Doskonale pani wie, że wciągu ostatnich trzech lat świat naukowy
przeprosił jajka. Pod koniec lat 90. przyjechał do Polski jeden z szefów
Światowej Organizacji zdrowia i pytany o to co mamy jeść, a co nie i przy
okazji o jajka, powiedział, że pół jajka na tydzień, to będzie w sam
raz. Chcę podkreślić to, że nikt nie kwestionuje, że jedząc żółtka
jajek można się uchronić przed miażdżycą. No chyba, że jest to osoba,
która nie zna najnowszych badań... Materiały do książki zbierałem dwa
lata. Dokonałem przeglądu wszystkiego, co ludzie - lekarze, dietetycy -
napisali pomiędzy rokiem 1996 a 2003 na temat pożytku ze spożywania tłuszczu
i białek. Wydaje mi się, że udało się dzięki temu wzmocnić wszystkie
opinie dr. Kwaśniewskiego, który też zbierał piśmiennictwo na ten
temat, ale w latach 50., 60., 70., 80., czyli wtedy kiedy był bardzo
aktywny zawodowo i kiedy opracowywał podstawy diety. tymczasem od drugiej
połowy lat 90. wiele w światowej nauce się zmieniło. Choćby amerykańskie
badania, opublikowane w marcu tego roku, dzięki którym stwierdzono m. in.,
że osoby z dużą nadwagą na diecie Atkinsa szybciej traciły na wadze i
miały lepsze poziomy HDL-u, który obniża ryzyko zawałów i miażdżycy,niż
osoby stosujące tradycyjny model żywienia. Tak naprawdę świat naukowy
dojrzał już, by powiedzieć przepraszam Kwaśniewskiemu, a moja książka
przytacza ku temu argumenty. Chcę też, by po prostu świadczyła o tym, że
dieta optymalna jest najlepsza i najzdrowsza.
Podaje pan konkretne przykłady?
- Znalazłem wyniki badań z Okinawy - coś niewiarygodnego - na wyspie było
jeszcze w latach 50. i 60. najwięcej stulatków w Japonii, a jak wiadomo w
Japonii żyje się dłużej niż u nas. Na Okinawie Japończycy byli szczególnie
długowieczni. Ale Okinawa była okupowana przez armię amerykańską, która
wprowadziła tam swoją kuchnię. I okazało się, że mieszkańcy Okinawy
spośród wszystkich mieszkańców Japonii zaczęli najczęściej chorować
i ta średnia długość życia bardzo się skróciła. Dotarłem do
tradycyjnego menu mieszkańców Okinawy. Wszyscy pewnie myślą, że oni tam
jedli ryby, bo co na takiej wyspie A tu nic podobnego - jedli wieprzowinę -
i była to w zasadzie podstawa ich pożywienia. Teraz wracają do tego
tradycyjnego modelu żywienia. Dzieci w szkołach zamiast przekąsek,
kanapek, czy batoników dostają zupę z kawałkami wieprzowiny. Trzeba to
wszystkim naszym lekarzom przedstawić...
Co jeszcze znajdzie się w pana książce?
- Jest krytyka diety wegetariańskiej, piszę też o teorii kalorycznej, a
konkretnie o płyciznach w teorii kalorycznej. Jest rozdział o szkodliwości
cukru - "Cukier nie krzepi" i porównanie diety optymalnej do
innych modnych w ostatnich latach diet, np. do diety Montignac'a, która
zrobiła furorę na Zachodzie. Rozdział "Wszystko o tłuszczach".
Przez nie których traktowane jako źródło zła wszelkiego, ale tak
naprawdę nieznane. Dr Kwaśniewski mówi, że te są najlepsze, które są
najbardziej nasycone wodorem, mają najwięcej wiązań wodorowych. A
dietetycy mówią nam całkiem co innego...
Będzie tam również swego rodzaju publicystyczna rozprawa ze środowiskiem
lekarskim i farmaceutycznym. Wszyscy mamy już świadomość, że koncerny
farmaceutyczne prowadzą z nami bardzo ryzykowną grę. Często oferują nam
jakiś lek, a potem okazuje się, że on szkodzi. Dr Kwaśniewski mówi o
tym od trzydziestu lat. Poruszam też sprawę cholesterolu. Piszę, że nie
należy się go bać, ż należy raczej zwracać uwagę na poziom HDL, by był
odpowiedni wysoki. Jak wiadomo dieta optymalna w sposób rewelacyjny podwyższa
poziom tego "dobrego" cholesterolu i można powiedzieć, że ten
sposób odżywiania gwarantuje uniknięcie miażdżycy, zawału serca i
wielu innych chorób.
Ucieka pan od stereotypu, że dieta optymalna jest znakomita, jeśli chcemy
się odchudzić?
- Jedna część mojej książki jest w całości poświęcona otyłości.
Ni jestem lekarzem i nie silę się na to, by kogokolwiek leczyć, czy nawet
gwarantować wyleczenie z wielu chorób. Zostawiam to lekarzom optymalnym.
Jednak z całą odpowiedzialnością mogę stwierdzić, ż niezaprzeczalnie
ta dieta jest najbardziej skuteczną dietą odchudzającą, jaką spotkałem.
Proszę sobie wyobrazić, że 90% osób, które przechodziły różne
kuracje odchudzające nie ma długotrwałych efektów! Człowiek się
katuje, odmawia sobie wszystkiego, a potem występuje efekt jo-jo i często
jeszcze negatywnie odbija się to na zdrowiu delikwenta. A na diecie
optymalnej wagę należną osiąga się bez większych problemów i bez
powrotu nadwagi...
Ma pan jakiś ulubiony fragment swojej książki?
- Historiozoficzna analiza, dlaczego człowiek powinien żywic się
optymalnie. Jestem dumny z tej części. Na przestrzeni dziejów gatunku
ludzkiego jest tylko wyrywek czasu, kiedy spożywamy produkty zbożowe. 10
tys. lat temu, co najwyżej, to jest okres, kiedy człowiek zaczął siać i
zbierać...
Zauważa pan rozwój ruchu optymalnych i wzrost zainteresowania dietą.
Gdzie w tej sytuacji widzi pan miejsce dla siebie?
- Swoją rolę widzę w edukowaniu. Ludzie lubią jeść tłusto, tylko nie
chcą się do tego przyznawać. Trzeba pokazywać i biednym i bogatym, i
wykształconym i robotnikom, że powinni zadbać o to, co mają na talerzu.
Nie namawiać, ale pokazywać. Nawet w domu tak nie postępuję. Mam
19-letnią córkę i 10-letniego syna, i oni na tej diecie nie są. Ale
proszę spytać mojego syna czy wybiera na śniadanie jajka czy dżem? On
naturalnie wybiera jajka. Kiedy byliśmy całą rodzina w Centrum Żywienia
Optymalnego w Jastrzębiej Górze (przeprowadzałem wtedy wywiad z
prezydentem Lechem Wałęsą) nie było żadnych sensacji przy stole - u nas
w domu tak się jada. Wszystko było smacznie i ładnie podane. Zauważyłem,
że tam też duży nacisk kładzie się na edukację: wykłady, materiały
szkoleniowe i przede wszystkim dobrze wyszkolony personel - lekarze,
dietetyczki. Tak ma być.
|
|